Językowi czarodzieje z locatheart
Gdyby Hamlet rozgrywał się w XXI wieku, Poloniusz zapytałby: „Cóż to czytasz, mości książę?”, na co Hamlet znowu odpowiedziałby: „Słowa. Słowa. Słowa”, tym razem książęcym kciukiem przewijając treści na ekranie swojego smartfona. Słów ciągle przybywa, a wraz z nimi rośnie zapotrzebowanie na językowych specjalistów.
Słowo w cyfrowym świecie
W świecie po rewolucji cyfrowej sieć staje się kolejnym terytorium zainfekowanym przez słowa, namnażające się w ekspresowym tempie (w 2022 roku – 7,5 miliona postów na blogach… dziennie!). Lawinowy przyrost kolejnych tekstów nie idzie jednak w parze z ich jakością. Często można napotkać materiały w najlepszym przypadku niechlujne, niepozbawione literówek bądź niezgrabnych sformułowań, a w najgorszym – wyplute przez program do automatycznego tłumaczenia i wrzucone na stronę internetową bez uprzedniego przeczytania, co z pewnością zwróci uwagę każdego użytkownika. Zwróci uwagę i zirytuje. Dbałość o stronę językową prowadzonego e-sklepu lub kampanii marketingowej nie jest już tylko dobrze widzianą praktyką, ale wręcz koniecznością i elementem konkurencji rynkowej.
Język to materia, która w rękach kompetentnego i utalentowanego copywritera, redaktora bądź tłumacza nabierze odpowiedniego kształtu oraz pozwoli na oddanie myśli, które chcemy przekazać, lub osiągnięcie zamierzonego efektu. Inaczej niż w przypadku osoby, dla której materia językowa jest sprawą drugorzędną lub – o zgrozo! – nieistotną. Wówczas język stanie się ciężką, stawiającą opór bryłą, a grubo ciosane treści będą razić swoją niezgrabnością i kłuć w oczy błędami stylistycznymi, interpunkcyjnymi i ortograficznymi. Dlatego zawsze warto skorzystać z pomocy specjalistów, którzy dołożą wszelkich wysiłków, aby „odpowiednie dać rzeczy słowo”.
Tłumacz – wierny zdrajca
Popularne włoskie przysłowie głosi, że tłumacz jest zdrajcą (traduttore, traditore), gdyż sam akt tłumaczenia wymaga odejścia od słów oryginału i wyrażenia tej samej myśli w języku często pod każdym względem odmiennym. Wierne i jednocześnie brzmiące równie dobrze jak oryginał tłumaczenie stanowi nie lada wyzwanie, choć poziom trudności zawsze zależy od dziedziny i tematu.
Nikt nie zostaje dobrym językowcem z dnia na dzień. Aby uzyskać odpowiedni poziom, należy nieustannie rozwijać swoje kompetencje językowe, wyrabiać dobre nawyki, uczyć się posługiwania fachowymi narzędziami, jednocześnie przyswajając jak najwięcej treści, by wszystko razem (okraszone szczyptą talentu) stanowiło ciągle aktualizowaną bazę do tworzenia kolejnych angażujących materiałów. Szczęśliwie locatheart może pochwalić się zgranym zespołem zawodowców, którzy niestrudzenie oddają się służbie słowu, łącząc skrupulatność profesjonalisty z oryginalnością twórcy i nieskrępowaną ciekawością odkrywcy.
Drużyna A z locatheart
Czasami pokój zespołu językowego przypomina skryptorium. W ciszy słychać tylko rytmiczne stukanie na klawiaturze pochłoniętych kolejnym zadaniem ekspertów, cierpliwie zapisujących coraz to nowe strony (lub segmenty w programie Trados, lub linie w programie do napisów filmowych Subtitle Edit) i pochłoniętych jedną myślą – żeby przygotowywane treści były jak najbardziej zrozumiałe, a jednocześnie atrakcyjne dla odbiorcy, bez względu na to, czy „na tapecie” jest akurat fachowy artykuł o branży e-commerce, czy może kolejny odcinek popularnego amerykańskiego serialu komediowego. Innymi razy pokój przemienia się w salę debat. Toczonych w przyjacielskiej atmosferze, ale pełnych tej żarliwości, która często napędza pasjonatów. Niczym czarodzieje w Hogwarcie wspólnie szukają odpowiedniego zaklęcia, które będzie miało siłę oddziaływania na rzeczywistość. A oto i oni (kolejność przypadkowa):
Miko
Zasłużony wiarus branży tłumaczeń. Do wszystkiego podchodzi z luzem i 100-procentową dokładnością. Jego oko niczym laser wyłapuje wszelkie błędy i niezgrabności, dedykowane oprogramowanie jest tu zbędne. Odnosząc się do jego tempa pracy, współpracownicy odpowiadają zgodnie – rakieta. Encyklopedysta, który może poszczycić się gigantyczną wiedzą ogólną, ciągle poszerzaną w ramach dogłębnego researchu, który poprzedza wykonanie kolejnego zadania. Głód informacji i ciekawostek prowadzi go przez odmęty Internetu: od artykułów z Wikipedii o rozgrywkach piłkarskich w Oceanii przez niszowe fora religijne aż po archiwa publikacji dotyczących teorii spiskowych. Lubuje się w tłumaczeniach audiowizualnych, a te rozbudzają jego apetyt na tłumaczenia literackie. Zawsze wspiera resztę zespołu i dba o dobrą atmosferę. Po pracy możemy go spotkać w lokalnym pubie, gdzie z kraftowym piwem w ręku chętnie dyskutuje o różnych przejawach popkultury.
Natalia
Miłośniczka kultury Dalekiego Wschodu, fanka mangi i anime. Skarbnica wiedzy na temat meandrów języka polskiego i angielskiego: gramatyka, interpunkcja i wszystkie pozostałe aspekty ma w małym palcu (korektorzy narzekają, że nie za bardzo jest co po niej poprawiać). W każdym tekście widzi ukryty potencjał, dlatego wszystkie cierpliwie szlifuje, aż osiągną optymalny kształt. Język to dla niej także przestrzeń do zabawy, dzięki czemu fenomenalnie oddaje w tłumaczeniu wszelkie gry językowe i humor słowny. Copywriting i tłumaczenia marketingowe wychodzą jej tak dobrze, że niekiedy wręcz można zapomnieć, iż ma się do czynienia z reklamą. Zawsze służy dobrą radą, szczególnie przy zagwozdkach językowych, i czarującym uśmiechem. Utalentowana rysowniczka (jej praca zdobi drzwi jednego z najważniejszych pokoi w biurze). Gry planszowe to jej hobby i jedna ze specjalizacji tłumaczeniowych. 100% profesjonalizmu, 100% kawaii.
Alicja
Specjalistka od języka angielskiego w wersji amerykańskiej i wszystkiego, co wiąże się z kulturą zza Wielkiej Wody. Błyskotliwa copywriterka. Branża beauty nie ma przed nią żadnych tajemnic: zawsze stara się być na bieżąco z najnowszymi premierami produktów do twarzy, włosów i makijażu. Poza tym specjalizuje się w napisach filmowych. We wszystkim, co robi, ma niesamowity flow – i kiedy pisze, i kiedy żartuje. Zawsze chętnie dzieli się z resztą zespołu swoją wiedzą i pozytywną energią. Miłośniczka literatury – a jakże – amerykańskiej (za cel postawiła sobie, by przeczytać chociaż po trzy tytuły każdego z autorów tzw. straconego pokolenia). Jeśli nie wertuje stronic kolejnej książki, to uprawia eskapizm stosowany i konsumuje kolejne odcinki serialu, najlepiej sitcomu naładowanego popkulturowymi nawiązaniami. W poprzednim życiu była kowbojką (obecnie, zamiast z pistoletem, czasami można ją znaleźć przy konsoli z padem w ręku).
Przemek
Wychowany na komiksach TM-Semic, filmach na kasetach VHS i grach komputerowych popkulturożerca. Dawno temu jego życie zostało naznaczone przez seans pierwszego Batmana Tima Burtona w gdyńskim kinie „Warszawa”, a potem to już tylko równia pochyła, której zwieńczeniem było ukończenie filologii polskiej (specjalności: filmoznawstwo i edytorstwo). W pracy zawodowej specjalizuje się w napisach filmowych i serialowych, grach (nie tylko komputerowych), a także w kreatywnym pisaniu – czasami można go zobaczyć przed pustą wordową kartką w oczekiwaniu na opętanie przez Muzy. Przekładając i redagując teksty, dba o zachowanie humoru obecnego w oryginale. Nawet największego suchara spróbuje zmienić w coś żywcem wyciągniętego z występu stand-upera. Miłośnik starego kina i kultowych seriali. Bezwstydny brytofil.
Monika
Nowa rekrutka w zespole. Już zdążyła pokazać, że ani film s.f. najeżony „kosmiczną” terminologią, ani serial z czeskimi napisami do korekty technicznej nie są jej straszne. Uwielbia tłumaczyć filmy (im bardziej abstrakcyjne, tym lepiej) i teksty z rozbudowaną fabułą, ale najpewniej czuje się przy tłumaczeniu tekstów prawniczych – po prostu dobrze się bawi w trakcie prac nad kolejną umową. Wszystkie zadania wypełnia na tip-top, zadając przy okazji dociekliwe pytania. Dokłada swoją cegiełkę do propagowania dobrego humoru w zespole, jest „megakochana”, które to określenie spotka się z potakiwaniem uśmiechniętych głów. Kiedy skończy już rozciągać materiał językowy w pracy, zajmuje się rozciąganiem swojego ciała i ćwiczeniem szpagatów. Resetuje umysł za pomocą środków książkowych, filmowych i serialowych. Jeśli nie na spacerze, to można ją spotkać w kuchni przy pichceniu i pieczeniu.
Nasz zespół językowy – profesjonaliści w każdym calu
Nasz wewnętrzny zespół językowy nie zajmuje się wyłącznie przygotowywaniem tłumaczeń na język polski i angielski czy pisaniem tekstów w ramach copywritingu. Do jego zadań należy również opracowanie wersji wzorcowej tekstu dla projektów z wykorzystaniem angielskiego jako języka pośredniego, opracowywanie wytycznych, testowanie nowych rozwiązań i usprawnień oraz wdrażanie nowych członków, kiedy załoga się powiększa. W locatheart jesteśmy dumni z tego, że udało nam się stworzyć zespół prawdziwych językowych czarodziei, najlepszych profesjonalistów w swoim fachu. Stanowią jeden z filarów, na których opiera się nasza firma.
Dodaj komentarz